Zemdlił mnie świat drobnym oddechem,
wtargnął w me usta jak intruz.
Zagaił do płuc, z niewielkim zwątpieniem,
skierował się w serca kunszt.
Zamrugał delikatnie, powoli, dyskretnie
nie wierząc w ujrzany cud,
powoli, bezwiednie skierował się w zeń
nie wiedząc cóż dalej uczynić.
Zamienił jasną czerwień w okropną czerń,
niebieskie węzły odciął szponem.
Zamrugał nie raz,nie dwa i nie trzy
zamieniając raj w potwora grotę.
Próbowali mi pomóc,
owinęli złotem,
uderzenia,oddechy,skamlenie o pomoc.
Nadchodził kres życia.
Nadzieja umarła, jak umrzeć miała,
w dniu gdy oczy ujrzały,
Go.
Tajemnicze, bardzo tajemnicze :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, kochana :*
blogtylkodlamnie.blogspot.com
O to chodziło :*
Usuń